Nic sie nie dzieje. Kupilismy nasz Open ticket i jedziemy jak wszyscy turysci z miejsca na miejsce, sladem plaz i kapielisk. Swieta spedzilismy na plazach w okolicy Hoian. Na wigilijna kolacje byla grzybowa i barszcz z paczki. Po kilka lykow dla kazdego. Potem krakersy i cala reszta. Po tej "calej reszcie" przez kilka dni nie moglem dojsc do siebie. Plaza, TV i piwko. Lipa.
Sylwester nie lepszy. Dotarlismy do Sajgonu. Ale nic specjalnego. Ruch tylko troche wiekszy niz w Hanoi. Jak to w Sajgonie. Ale nigdzie nie mozna bylo dostac sajgonkow. W Hanoi byly a tu nima... Oczywiscie byl szampan i wszystkiego najlepszego. Jak co roku...
Lecimy na Kambodze