Dotarlismy bladym switem. Do nastepnego pociagu ponad 12 godzin. Na poczekalni Dziewczynka zapytala kogos po angielsku o przechowalnie bagarzu, ale nic nie kumal. Za odezwala sie inna kobietka w tym jezyku i zapytala czego nam trzeba. Znalezlismy przechowalnie i towarzyszke na reszte dnia i podrozy do granicy z Chinami. Maria (tak jej bylo na imie) dosc dobrze mowila po angielski i Dziewczynka to wykorzystala. Mogla sobie w koncu pogadac z rowiesniczka i na dodatek z kobieta. Po tylu dniach w naszym towarzystwie nalezalo sie jej.
Polazilismy po miescie, zrobilismy sobie zdjecia pod gigantycznym pomnikiem Lenina i poszlismy do sauny. Pierwszy raz do prawdziwej, rosyjskiej bani. Nie mialem pojecia jak to wszystko wyglada. Mianowicie placi sie za wstep, potem rozbiera w szatni, bierze ze soba miske do mycia i jazda na salony. Przesadzilem. Szalu nie bylo, poza tym trzeba sie bylo rozebrac do rosolu i umyc sie w misce przed wejsciem do sauny na wielkich, kamiennych lawach. To stara bania. Ma ponad sto lat. Miejscowi mowili, ze pierwsza byla nad jeziorem i zima, prosto z sauny skakalo sie do przerebli. Bajka. No, ale po oplukaniu sie(nalezalo nam sie po 8 dniach w pociagu, gdzie czasem brakowalo wody) do "kotla". Goraco tam jak jasna cholera. Termometr pokazywal 85 stopni Celsjusza. A w srodku twardzi przedstawiciele zaprzyjaznionego kraju okladali sie miotelkami z galezi jakiegos drzewa i polewali kamienie woda. Myslalem, ze luzik, ale nie. Juz po paru minutach mialem dosc a siedzialem na najnizszym poziomie. Jak zreszta Jarek i Rafal. Tatiana z Maria poszly do drugiej sali. Dla kobiet. Niestety...
Za kazdym razem, kiedy jakis staruszek polewal kamienie, szla fala ciepla. Ja pierdziele, cholernie goraca. Za ktoryms razem myslalem, ze mnie cos oparzylo. A reszta sie nie przejmowali i ochoczo chlastala ruzgami po plerach. Nie chcialem wyjsc na mieczaka i siedzialem twardo. Ale kiedy zaczelo sie mrowienia w dloniach, pulsowanie w skroniach i na horyzoncie pojawily sie czarne, wirujace plamy, wstalem i wyszedlem. Ledwo co. Ale zaraz zimny prysznic i z powrotem, tylko juz nie przesadzalem. Potem w szatni gadalismy z tubylcami. Pytali jak mam sie podoba miasto. Nie za bardzo, ale nie powiedzielismy tego. Mowili, ze zuchy z nas, ze jedziemy na taka wyprawe. No i jakas dobra dusza dala sie napic zimnego piwka. Niebo w gebie, szczegolnie po goraco spedzonym czasie w saunie.
Bania zaliczona a wieczorem w pociag i na granice. Do Zabajkalska. Bedzie przeprawa na granicy, bo nie ma pieszego przejscia i trzeba znalesc transport. Ale wszystkie relacje mowia, ze z tym nie ma problemu.