Bylo zle. Na poczatku. Ale jak wiadomo poczatki sa zle. Nasz pierwszy raz z dlugim jak jasna cholera pociagiem tez. Dostalismy miejsca w wagonach klasy plackartny, czyli otwarte przedzialy z czterema lozkami w boksie i jeszcze lozka na kmorytarzu. Problem polegal na tym, ze mielismy dwa miejsca w boksie i dwa na korytarzu. Ale udalo sie zalatwic z innymi pasazerami zeby sie zamienili. Bardzo kumata babka zamienila sie z nami. Jechala z Teksasu do Kazachstanu odwiedzic rodzine. Wiec mozna bylo zaczac impreze w stylu transsyba o jakich czytalem w relacjach innych podroznikow. Ale co sie okazalo, ze chyba trafilismy na najgorszy wagon. Duzo starszych ludzi, ktorzy wiekszosc czasu spedzali na kojach spiac. Nawet kilka razu zwracali nam uwage, ze nie wypada sie glosno smiac. Dziwni ludzie. A nasza dziewczynka nawet zarobila uwage od kierowniczki wagonu(prowadnicy), wlasnie za smiech...
Zaraz na korytarzu mialo swoje prycze dwoch tadzykow z Tadzykistanu oczywiscie. Jeszcze z nimi mozna bylo pogadac i posmiac sie, ale niestety tez po cichu. Opowiadali o swojej pracy w Moskwie. Pracowali po kilka miesiecy i potem wracali na kilka do swojego kraju, i bawili sie do konca gotowki. Dobre zycie. Jeden w moim wieku a drugi dwa lata starszy. Dziwil sie, ze jeszcze zadno z nas nie ma rodziny i dzieci, kiedy ten mlodszy juz mial druga zone i trojke dzieci. Jesli wierzyc ich histori to musieli wiac z Moskwy. Jednemu z nich skinhedzi zbili brata i grozili im tez. Wiec Zapakowali sie w pociag i ruszyli pod Irkuck. Chca zrobic biznes na drzewie. 93 procent powierzchni Tadzykistanu to gory, wiec Cola i Ravshan postanowili kupic 6 wagonow desek i sprzedac to u siebie. Zycze im powodzenia. Obiecali, ze kiedy wpadniemy do nich zabiora nas w gory.
I jeszcze informacja dla Kasy: nie bylo zadnych lam ani tez lamow w tym pociagu. Ale nie smuc sie frend bo pewnie nie raz bede siedzial w autobusie ramie w ramie z jakims zwierzakiem. Zeby tylko nie chcial sie calowac...