Tak ogromnego miasta jeszcze nie widzialem. To znaczy liczac ze wszystkimi wciagnietymi, mniejszymi i wiekszymi. Poza tym, ze jest ogromne, ruch uliczny tu straszny, tlumy turystow o tej porze roku, to jakims dziwnym sposobem mnie nie meczy.
Poza tym jeszcze nigdzie nie widzialem tylu tak ogromnych swiatyn w jednym miescie. Ale nie bede teraz opisywal tego wszystkiego, bo jeszcze nie zwiedzalem. Te przyjemnosc zostawiem na pozniej. Dlaczego? Bo rozpoczalem trening Muay Thai i zamierzam tu zostac minimum dwa miesiace. A jesli zdrowie pozwoli to moze nawet dluzej. Wiec na jakis czas zawieszam bloga. Trzymajcie kciuki
No to jestem z powrotem
Jak juz wspominalem miasto ogromne i warte zobaczenia. Piekne swiatynie i parki miesjkie. Poza tym duzo knajpek na swiezym powietrzu. Mozna posiedziec i popic jakies piwko. Dobre jest Singha ale lepsze chyba Chang. Ale i tak uwazam, ze w tej czesci swiata najlepsze jest BeerLao. Fantastycznie jezdzi sie po Bangkoku komunikacja miesjka, ale nie dlatego, ze szybka tylko ludzie sa mili i uczynni. Jesli sie wsiadzie nie do tego autobusu co trzeba to wysadza na odpowiednim przystanku i powiedza co dalej. Albo pokaza. Jezdza trzy rodzaje autobusow: klimatyzowane pospieszne, klimatyzowane normalne i normalne z klimatyzacja "okienna". Te sa najtansze i najweselsze. I maja drewniana podloge.
Poza tym po licznych kanalach i rzeczkach kursuja autobusy rzeczne, czyli stateczki czy promy osobowe. Bardzo szybkie i tanie. Bo przeciez nie stoja w korkach, choc na rzece tez ruch niczego sobie. Pelno lodzi, lodek, lodeczek, statkow i barkow(barek chyba). I wszystko to plywa we wszystkie strony i wszyscy cali laduja na ladzie. Zadziwiajace.
Mozna tu pozyc naprawde tanio, ale i mozna wydawac fortune. Zalezy gdzie sie czlowiek zatrzyma. Mieszkalem w okolicy Khaosan Rd. To dzielnica dla plecakowcow. Pokoje nie zawsze pioekne i czyste, ale za to tanie. Jedzenie na ulicy tez tanie. Pyszna jest Pat Thai, makaron z jajkiem, warzywami i miesem, wedle upodobania. Nawet spore porcje. A jesli ktos chce wydac wiecej pieniedzy to polecam dzielnice Pat Pong. Typowo turystyczne miejsce, dla turystow z kasa. Ja kasy nie mam. Kasa zostal w Sulechowie.
I bylismy z Rafale na Weekend Market bo nam powiedziano, ze jesli chcemy cos tanio kupic to tam. Ale chyba nie do konca prawda. Wcale nie bylo tanio. Znam tansze miejsca w miescie. Poza tym wystarczy sie wydostac poza turystyczne dzielnice i juz ceny spadaja prawie o polowe. Chciale kupic trampki do biegania i prawei znalazlem. Rozmiar 49 za 450 batow. Ale troche cisnely. Drugiego dnia wyszedlem poza Khaosan i kupilem rozmiar 50 za 250. Niezle. Tajskie tyrampki. Tylko kto tu nosi takie rozmiary? Yeti?
I bylem tez w kinie na "Jumperze". Film przecietny, ale ciekawostka: przed kazda projekcja publicznosc wstaje i stoi kilka minut, zeby okazac szacunek dla rodziny krolewskiej. Kilka minut dla krola. A krol jest wszedzie. Na pomnikach, na plakatach, na kazdej ulicy, na kazdym rogu, w kazdym domu. Kochaja go. Ja nie, ale nikomu tego nie mowilem. Nie chce dostac po twarzy